piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 20

W sobotni poranek Eileen obudził głos przyjaciółki, która ponaglała ją, aby w końcu wstała z łóżka. Wiedziała, że przyjaciółka pół nocy spędziła na obmyślaniu niespodzianki dla Petera, a jednak nie miała litości. Jak się spóźni, to cały plan się rozsypie. Annie niepokoił fakt, że przyjaciółka spędza tak dużo czasu z Gryfonem. A teraz miała spędzić z nim kolejny weekend. Mimo, że Eileen powtarzała, że Peter jest dla niej jak brat, Annie nie do końca jej wierzyła. Jeszcze raz potrząsnęła przyjaciółką i dziewczyna w końcu wstała. Zerknęła na zegarek i pobiegła do łazienki. Po kilkunastu minutach była gotowa. Zaprezentowała się Annie. Miała na sobie fioletową sukienkę i oczy delikatnie podkreślone fioletowym cieniem. Postarała się, żeby za bardzo nie rzucać się w oczy, ale jednocześnie wyglądać ładnie. Liczyła trochę na to, że po drodze do wyjścia z zamku miną Rose. Mimo, ze ostatnio nie robiła jej specjalnie po złości, Gryfonka bardzo prowokowała ją swoim zachowaniem. Eileen nie mogła się powstrzymać, żeby trochę ją podrażnić.
    Zamieniła jeszcze kilka słów z Annie i pobiegła na umówione spotkanie. Cmoknęła Petera w policzek na powitanie, złapała za ramię i pociągnęła w stronę Hogsmeade. Zrobili małe zapasy słodyczy i kremowego piwa na weekend. Zanim deportowali się do Londynu, była już pora obiadu. Dziewczyna zaprowadziła przyjaciela do jego ulubionej kanajpki. Weszli do przytulnego pomieszczenia i powiesili kurtki na wieszaku w rogu sali. Eileen poprowadziła go do jego ulubionego stolika. Widziała szok malujący się na jego twarzy. Uśmiechnęła się i usiadła.
- Wszystkiego najlepszego, Pete - powiedziała cicho i podała mu menu. - Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie za ten mały podstęp?
    Chłopak patrzył na nią przez dłuższą chwilę, po czym niepewnie pokręcił głową. Ślizgonka odetchnęła z ulgą. Przez większość czasu, kiedy siedzieli w restauracji, Eileen przyglądała się przyjacielowi. Starała się rozszyfrować jego zachowanie. Czuje się niezręcznie? Cieszy się? Mimo jego nikłego zapewnienia, że się nie gniewa, była niepewna, czy podjęła dobrą decyzję. Przegadali kilka godzin, w między czasie kelnerka przyniosła zamówiony wcześniej niewielki tort. Eileen pochyliła się nad stolikiem w stronę Petera i przyciszonym głosem kazała mu pomyśleć życzenie. Następnie odchyliła się do tyłu, dotykając plecami oparcia krzesła i przymknęła oczy, zastanawiając się, jakie może być jego życzenie.
    Zanim Peterowi zdążyło się znudzić siedzenie w jednym miejscu dziewczyna zapłaciła za obiad i razem wyszli na mroźne powietrze. Po krótkim spacerze dotarli do masywnego budynku, który mieścił się w samym sercu miasta. Zanim Gryfon zdążył się rozejrzeć, przyjaciółka wciągnęła go do środka. W środku, w przytłumionym świetle stały kanapy, na jednej ścianie pomieszczenia mieścił się mini bar z popcornem, napojami i różnymi przekąskami. Pod przeciwległą ścianą znajdowała się kasa biletowa, a w ścianie na wprost wejścia było kilka par drzwi. W całym pomieszczeniu unosił się zapach popcornu. Kino. Ślizgonka zaprowadziła przyjaciela do dużej tablicy koło kas, na której widniał repertuar na dany dzień. Gestem zaprosiła Petera do wybrania filmu, po czym kupiła bilety na wybrany przez niego seans. Wybrali jeszcze tylko przekąski i skierowali się do sali kinowej. Usiedli w ostatnim rzędzie.
    Eileen szybko pożałowała, że pozwoliła Peterowi na wybranie filmu. Chłopak zdecydował się na horror, a Eileen, jak każda Ślizgonka, nie lubiła się bać. Pół filmu przesiedziała ukrywając twarz w zagłębieniu między szyją, a obojczykiem przyjaciela. Cudem udawało jej się opanować drżenie, pochodzące aż z jej wnętrza. Mimo to i tak co jakiś czas zerkała na ekran. Skoro już musiała siedzieć na tej sali, to powinna się przynajmniej orientować, o czym jest film.
    Z ulgą przyjęła koniec filmu i gasnące już światło dnia, które powitało ją po wyjściu z dusznej sali. Automatycznie odsunęła się nieco od Gryfona. Tym razem zaprowadziła go do opuszczonej sali baletowej. Na jej ścianach było pełno popękanych luster, farba na suficie łuszczyła się, a wątle mrugające lampy nadawały miejscu magiczny i nieco mroczny charakter. Zanim jednak zdążyli dobrze się rozejrzeć, lampy z cichym pyknięciem zapaliły się i zgasły po raz ostatni. Eileen wyciągnęła z torebki różdżkę i wyczarowała malutkie ogniki. Ich światło tańczyło wesoło na ścianach pomieszczenia. Dziewczyna zdjęła płaszcz i podeszła do stojącego w kącie sali boomboxa. Włączyła go, a z głośników popłynęła przyjemna muzyka. Po chwili wróciła do miejsca, gdzie stał Peter. Zdjęła kozaki i założyła czarne buty na niewielkiej szpilce.
- Niedługo bal na zakończenie szkoły, pomyślałam, że moglibyśmy trochę poćwiczyć - wyjaśniła, zakładając na odkryte ramiona cienki, czarny sweterek. Poczekała, aż Gryfon zdecyduje się zdjąć kurtkę i nie zważając na jego protesty, pociągnęła go na wysłużony parkiet. Przez kolejnych kilka godzin bawili się świetnie. Większość czasu się wygłupiali, obijali o ściany. Eileen liczyła jednak na to, że Peter wyniósł coś z jej lekcji tańca. Co jakiś czas bowiem dziewczyna patrzyła na niego karcąco i przywoływała do porządku.
    Zmęczona, wsparła się na przyjacielu, obiecując sobie, że następnego dnia sprawdzi czego się nauczył. Po chwili odpoczynku założyła tylko płaszcz, pozbierała swoje rzeczy, w tym zimowe kozaki i wrzuciła je do torby. Chwiejnym krokiem ruszyła w stronę wyjścia z ruin, które były pozostałością po sali tanecznej. Dotarcie do jej mieszkania zajęło im dwa razy więcej czasu niż zwykle. Weszli po cichu. Jednak jej ojciec jeszcze nie spał. Oznajmił, że kolacja czeka w kuchni, Peter ma przygotowany materac w jej pokoju, a prezent czeka w salonie. Eileen uśmiechnęła się. Kazała iść Peterowi do kuchni, a sama poszła po prezent. Kiedy przyszła z paczuszką, połowy tego, co przygotował Phill na kolację już nie było. Dziewczyna roześmiała się. Dała przyjacielowi przewiązane kokardką pudełko, na którego bokach znajdowały się otwory.
- Wszystkiego najlepszego - powiedziała po raz kolejny tego dnia i przytuliła go. Po chwili zajęła się jedzeniem kolacji i kątem oka obserwowała, jak Gryfon otwiera pudełko i jego oczom ukazuje się maleńki rudy kociak.

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam twoje rozdziały.... i rude kotki ;3
    Trochę to przechodzenie działo się za szybko, tak jakby sala mieściła się w kinie. Wiesz o czym zapomniałaś napisać. Podobają mi się opisy wnętrza, są takie...uczuciowe. Mogłaś też napisać że czasem spoglądała na Petera czy ten przypadkiem nie okazuje jakichkolwiek oznak przerażenia. Czemu tak mało opisu tego co robili w sali baletowej? Mogłaś rozwinąć bardziej w jaki sposób się wygłupiali. Nie widzę żadnych błędów stylistycznych. Cały rozdział napisany zarąbiście. No cóż, teraz moja kolej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyy... liczyłeś te zdania, co ? Dobrze wiesz, że nie miałam na część rzeczy pomysłu, dlatego fragmenty są w skrócie ;p Jeśli chodzi o Petera, to przypominam, że były momenty, kiedy gapiła się na niego cały czas, próbując go rozszyfrować.
      Czy Ty mi kazałeś właśnie opisywać całą drogę do sali kinowej? To oczywiste, że najpierw musieli do niej dojść! Zapomniałam, a Ty mi nie przypomniałeś ;p
      Mało opisu w sali baletowej? Bo nawet nie miałam czasu tego dobrze przemyśleć, a Ty chciałeś rozdział na już! Jakbym kończyła dziś, to dużo rzeczy bym poprawiła.
      A jeśli chodzi o to o czym zapomniałam... Jak będziesz pisał dalszy ciąg, to to uwzględnij, a już na pewno o tym nie zapomnę.
      Powiem Ci, że postarałeś się z komentarzem <3 mrrr i 23:23 ;p
      Pisz pisz pisz :D

      Usuń
  2. Rudy kociak? Ojeju, kocham takie kociaczki!
    Muszę się zgodzić z moim poprzednikiem, to przechodzenie działo się nieco zbyt szybko, jednak mimo to rozdział bardzo mi się podobał, czekam z niecierpliwością na następny i zapraszam do siebie : D
    Pozdrawiam, Naomi.
    [ echo-twoich-slow.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, chętnie zajrzę do Ciebie :)
      Wyjaśnij mi jeszcze o co chodzi z tym całym nominowaniem, bo chyba nie ogarnęłam ;)

      Usuń
  3. A się dziewczyna postarała! Normalnie mu zazdroszczę! Zajebisty pomysł! I nadal nic się nie stało a ja już muszę iść spać! Po tym kotku to ma ją namiętnie pocałować! To minimum! NO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kochanie, jeszcze dłuuuga droga przed nimi ;p

      Usuń