piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 14

Nie minęło wiele czasu, mianowicie jeden dzień, zanim Dylan przyszedł do Eileen by ją przeprosić. Czuł, że poza samą bójką zrobił coś nie tak. Ale, jak to facet, nie miał pojęcia co. Nie wiedział, czy powinien ją zapytać, czy może po prostu przeprosić ją za wszystko... W końcu wybrał drugą, bezpieczniejszą opcję. Po lekcjach odszukał ją w wielkiej sali i wyciągnął na spacer. Po kilku próbach, w końcu mu wybaczyła. Ostrzegając, że następnym razem nie będzie tak wyrozumiała.
- Teraz będę Cię bardziej słuchał - powiedział w pewnej chwili. Gdyby wtedy jej posłuchał, do tej głupiej sytuacji by nie doszło. Oczywiście zrozumiał to już po fakcie. - Nasza przyjaźń jest najważniejsza.
    Eileen uśmiechnęła się. Cieszył ją fakt, że pomimo tego, iż są razem, Dylan nadal na pierwszym miejscu stawia ich przyjaźń, a dopiero później związek. Na początku rozmowa niezbyt się kleiła, ale kiedy już się pogodzili, rozmowa przerodziła się w miłą pogawędkę. Łazili tak dobrych kilka godzin, póki nie zaczęło się ściemniać. Wtedy to poszli na kolację.
    Już mieli wychodzić z wielkiej sali, kiedy Eileen kazała mu poczekać, a sama znów pobiegła na poszukiwania Petera. Siedział wraz z przyjaciółmi przy stole Gryfonów. Ślizgonka wcisnęła się między niego i Toma i uśmiechnęła się tajemniczo. Widziała po ich minach, że są w szoku. Był to niecodzienny widok, mimo, że przyzwyczaili się już, że zaczęła od czasu do czasu przychodzić, by zamienić z Pete’em dwa słowa, lub zdenerwować Rose, jak to miało miejsce już dwa razy, i Eileen nie planowała powtórki z rozrywki. Tym razem przyszła w innym celu i poniekąd wyciągnąć rękę na zgodę.
- Cześć Wam - powiedziała radośnie, dziękując w duchu siłom wyższym za talent aktorski. - Peter, wiesz, że jutro Sylwester? Nie masz jeszcze planów, prawda?
    Patrzyła wprost na niego, jednak kątem oka obserwowała też co się dzieje wokół. Kiedy chłopak przez dłuższą chwilę nie odpowiadał, dziewczyna ciągnęła dalej.
- Pomyślałam, że może chciałbyś ze mną i Dylanem, który tak swoją drogą nie chce się z Tobą kłócić, wybrać się w jakieś... - rozejrzała się po sali. - Ciekawsze miejsce? Mógłbyś wziąć ze sobą np. Rose? I Toma?
    To ostatnie dodała, kiedy chłopak dźgnął ją palcem w żebra. Ona natomiast oddała mu „z łokcia“, nie starając się być delikatna. Chłopak głośno wypuścił powietrze, po czym wyszczerzył zęby w uśmiechu, mówiącym „nic mi nie jest“.
- Nie wiem, jak Rose, ale my chętnie pójdziemy - odpowiedział blondyn, nie czekając, aż Pete się zdecyduje. Rose również wyraziła chęć przybycia, ale Eileen nie była pewna, czy naprawdę tego chciała, czy po prostu miała zamiar zrobić jej na złość i być może uprzykrzać życie przez cały wieczór, albo po prostu nie chciała, żeby Peter poszedł bez niej. Tak czy tak, był to już jakiś postęp - zgodziła się spędzić z nią czas. Być może pośrednio, ale jednak. Poza tym wyjście ze szkoły było również złamaniem zasad.
    Tak czy inaczej, zapowiadała się ciekawa noc. Eileen umówiła się jeszcze z Pete’em co do godziny i miejsca spotkania, i poszła z powrotem do Dylana. Musiała przyznać, że miejsce, w którym chłopak chciał się spotkać, zaskoczyło ją. Mieli się spotkać przy posągu Jednookiej Czarownicy na trzecim piętrze.
    Kiedy następnego dnia wieczorem Eileen wychodziła z pokoju wspólnego, miała na sobie tę samą zieloną sukienkę, którą dostała od ojca na święta, łańcuszek z obsydianem, pochodzący również od niego. Na to wszystko narzuciła szatę i swój ulubiony czarny płaszczyk. Szaty zamierzała się pozbyć wychodząc poza teren szkoły. Tak jak zaplanowali, spotkali się na trzecim piętrze. Jak się okazało, w garbie Jednookiej Czarownicy znajdowało się tajemne wyjście ze szkoły. Wszyscy przed wejściem do tunelu zdjęli szkolne szaty, a założyli płaszcze i kurtki. Eileen przebierając się, schowała się za plecami Dylana. Nawet on nie wiedział, co ma na sobie. Już po chwili sukienkę skrywał płaszcz. Wszyscy weszli do tunelu, zostawiając swoje szkolne ubranie tuż przy wlocie tunelu i poszli w długą trasę, aż do samej piwnicy Miodowego Królestwa. Udało im się wyjść niezauważenie ze szkoły, teraz pozostawało tylko przemknąć pod ladą sklepową i wyjść na chłodne zimowe powietrze. Wymykali się pojedynczo, ewentualnie po dwie osoby i wychodzili ze sklepu. Eileen oznajmiła, że zaraz wraca, po czym zniknęła za zakrętem. Peter natomiast zrobił zapasy słodyczy w Królestwie, po czym sam wyszedł na mróz. Ślizgonka wróciła po kilku minutach, a zawartość jej torebki brzęczała niepokojąco. Zerknęła na rudego chłopaka i przyłożyła palec do ust. Po jego minie widziała, że poznał ten dźwięk. Na razie wolała jednak, żeby dla reszty była to niespodzianka.
    Uczniowie wspólnie zdecydowali, że wybiorą się na Sylwestrowy koncert do Londynu. Deportowali się więc, by po chwili znaleźć się na Trafalgar Square* - jednym z największych placów w centrum Londynu. Na placu właśnie rozpoczynał się koncert, co chwila przewijały się nowe zespoły, te znane i te mniej znane. Przyjaciele bawili się tam przez kilka godzin, wspólnie odliczali czas do północy, aby w końcu, kiedy zabrakło im sił na tańczenie, skakanie i śpiewanie udać się do pobliskiego klubu. Szyld mówił, że jest to klub o nazwie „Heaven“. Kiedy weszli ich oczom ukazał się niesamowity widok. Miejsce było niesamowite. Pod ścianami ciągnęły się stoliki otoczone skórzanymi kanapami, a na środku znajdował się wielki parkiet. Z głośników płynęła głośna muzyka. Uczniowie wybrali stolik znajdujący się w kącie. Był doskonale schowany, więc ciężko byłoby ich tam dostrzec. Miejsce zdecydowanie czekało na gości lubiących prywatność. Chłopcy pomogli dziewczynom zdjąć płaszcze i odwiesili je na wieszak stojący tuż koło stołu. Eileen i Rose wyglądały niesamowicie. Ślizgonka po raz pierwszy od dłuższego czasu czuła się ładna. A wszystko za sprawą pięknej zielonej sukienki, która idealnie podkreślała jej figurę. Oczy męskiej części ich grupki skupiły się właśnie na nich. Eileen, mimo tego, że poczuła się nieswojo, starała się wyglądać na pewną siebie. Rose natomiast, która wyglądała równie niesamowicie, chociaż bardziej dziewczęco, niż seksownie, opuściła wzrok, a włosy opadły jej na twarz. Zielonooka, kiedy nikt nie widział szturchnęła ją łokciem w bok i gestem pokazała, że ma unieść głowę. Puściła jej perskie oko i obie usiadły. Po chwili usiedli również Peter, Tom, Dylan i Matt.
Wtedy Eileen wyjęła jedną z butelek Ognistej Whisky, które wcześniej kupiła, a Peter wyciągnął słodycze. Wszyscy razem pili, śmiali się i żartowali. Od czasu do czasu również tańczyli. Dziewczyny po raz pierwszy od kiedy się poznały, plotkowały wesoło. Ślizgonka czuła jednak, że to tylko chwilowe zawieszenie broni. W końcu tego dnia wszyscy zamierzali się świetnie bawić.
    Kiedy uznali, że pora wrócić do szkoły, na dworze wschodziło już słońce. Deportowali się z powrotem do wioski Hogsmeade, ale - tego nie przewidzieli - Miodowe Królestwo było jeszcze zamknięte. Musieli wracać główną bramą Hogwartu. Otulili się szczelniej płaszczami i skierowali się w stronę ciepłego Zamku. Przy wejściu czekała ich niezbyt miła niespodzianka. Profesor Bain, ubrany jakby wybierał się na Syberię, czekał przy bramie. Na ich widok uniósł głowę. W jego oczach nie było jednak złości, a jedynie współczucie i troska.
- Eileen, Dyrektor prosi, żebyś jak najszybciej poszła do jego gabinetu. - oznajmił i zaczął ich zaganiać w stronę zamku. Dziewczyna w jego głosie wyczuła żal. Miała złe przeczucia. Głównie z tego powodu, ale również dlatego, że nie złościł się na ich grupę. Jeszcze zanim doszli do szkoły, kilka osób życzyło jej szczęścia. Szczerze. Eileen cieszyła się, że przynajmniej nie przyprowadziła pozostałych kompletnie pijanych. To zapewne tylko pogorszyłoby sytuację.
    W sali wejściowej uczniowie rozeszli się do swoich dormitoriów, wszyscy, z wyjątkiem Eileen, która powlokła się do gabinetu dyrektora. Jeszcze zanim odeszła, spostrzegła tylko jak Peter rzucił jej spojrzenie pełne współczucia i troski. Sam pewnie nie raz lądował w gabinecie dyrektora za swoje żarty, kiedy nauczyciele mieli już go dość. Ona natomiast nie trafiała tam często Kiedy ostatnio tam była dwa dni wcześniej, po bójce Petera i Dylana, dostała wtedy szlaban. Czy tym razem też coś zrobiła? Raczej nie. Kiedy doszła na miejsce, zapukała cicho. Zza drzwi dobiegł ją przytłumiony głos dyrektora, mówiący „wejść“.


* * *

* Trafalgar Square to tradycyjne miejsce spotkań i zgromadzeń zarówno politycznych jak i sylwestrowych. 7 lipca 2011 roku odbyła się tu światowa premiera filmu Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część II. (wikipedia.org)

No i tak właściwie wyrobiłam połowę swojego planu na dziś... A że mam wenę i czas, to jednak nie czekałam, aż coś napiszesz, Pete <3 

2 komentarze:

  1. Wszystko świetnie! Pisz dalej! Ja chce wiedzieć co będzie u dyrektora! I dlaczego wcześniej Peter u niego wylądował! Pisz pisz, przez weekend wyprzedzę cię i tak. Teraz nie ogarniam z kim będzie Peter (tak, dalej nie ogarniam.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! a teraz moje przeczucie, co do tego co sie stało. TATA JEJ UMARŁ! :((!! proszę żeby to nie była prawdaaa! :(

    OdpowiedzUsuń