wtorek, 11 grudnia 2012

Rozdział 8

    Święta nadeszły szybciej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać. Eileen w Gwiazdkę wstała wcześnie. Mimo czekającej ją rozmowy z Dylanem, dzień zapowiadał się świetnie. Dziewczyna poczekała, aż jej przyjaciółka Annie się ubierze i obie poszły do Pokoju wspólnego. Pod choinką, która stała na środku pomieszczenia leżało mnóstwo prezentów. Większość z nich na pewno była zaadresowana do blondynki, która w przeciwieństwie do Eileen miała wielką rodzinę. Aż strach było pomyśleć, co stanowiło prezenty dla chłopaków. Eileen dostała tylko dwa prezenty - od Annie i wspólny od reszty przyjaciół, a kolejny czekał na nią w domu, jak przypuszczała. Tym razem ojciec nie musiał przysyłać jej prezentu sową, skoro zamierzała przyjechać. Otwieraniu prezentów, jak zawsze, towarzyszyło wiele śmiechu, który obudził co niektórych, śpiących jeszcze Ślizgonów. Dziewczyny plotkowały w najlepsze, kiedy w drzwiach stanął Dylan, w nie najlepszym nastroju. To jednak nie zraziło zielonookiej dziewczyny, która poderwała się z miejsca i nie zważając na wesołą paplaninę Annie podeszła do chłopaka. Dała mu prezent i przytuliła lekko.
- Zgadzam się. Postanowiłam dać Ci szansę - oznajmiła cicho, tym samym wywołując uśmiech na twarzy chłopaka. - Wesołych Świąt.
    Zanim udało jej się wyplątać z objęć chłopaka, minęła dobra godzina. Z chęcią posiedziałaby z nim dłużej, ale miała jeszcze kilka rzeczy zaplanowanych przed wyjazdem do domu, na które mogło w końcu braknąć jej czasu. Najpierw wróciła się do dormitorium po swoją torbę, która mimo wolnego dnia była pełna. Poszła do sowiarni, wybrała jedną z najmniejszych sówek i dała jej liścik zaadresowany do Petera. Prosiła ją, aby jak najszybciej go znalazła i nie dała mu spokoju, póki nie przeczyta kartki, na której napisanych było tylko kilka słów: "Ognista w Zakazanym? Mam coś dla ciebie. Przyjdź za półgodziny. Eileen." Chciała jeszcze dopisać, że jak się spóźni, to trunek wypije sama, ale to zabrzmiałoby za bardzo jak próba przekupstwa. Sówka poleciała w poszukiwaniu Gryfona, a Ślizgonka z sowiarni poszła prosto do lasu, mijając chatkę gajowego tak, by jej nie zauważył. Zagłębiła się kilkanaście metrów między drzewa, zagłębiając się niemal po kolana w świeży śnieg. Jak na zimowe przedpołudnie było wyjątkowo ciepło, więc zdjęła kurtkę, którą po chwili położyła na śniegu koło drzewa i na niej usiadła. Z torby wyciągnęła butelkę Ognistej Whisky i kieliszek, po czym nalała sobie i upiła łyk. Po kilkunastu minutach pojawił się Peter. Przywitał się brnąc w jej kierunku poprzez śnieg. W pewnej chwili jednak gwałtownie się zatrzymał, patrząc na nią jak na kosmitkę.
- Co tak stoisz? Chodź tu! - zawołała do niego. Znów ruszył w jej kierunku, a dziewczyna sięgnęła po torbę, której zawartość zabrzęczała niepokojąco. Aby zwolnić ręce, dziewczyna chwyciła butelkę z trunkiem między kolana i wyciągnęła z torby kieliszek. Rzuciła go przyjacielowi, który już po chwili zaczął sięgać po butelkę. Eileen niewiele myśląc uderzyła go w wyciągniętą dłoń. Od czasu, kiedy w wakacje została zaatakowana, była przewrażliwiona.
- Ej! Za co? - zaprotestował chłopak, na co ona zrobiła skruszoną minę.
-Przepraszam, jestem wyczulona od pewnego przykrego incydentu - odpowiedziała. Wcześniej nie planowała o tym wspominać, ale teraz chyba już nie miała wyjścia. Nie spodziewała się jednak tego, co miało nastąpić za chwilę.
-Ten incydent miał miejsce w wakacje jak mniemam? - spytał Peter spoglądając na Eileen. Dziewczynę zatkało. Czyli jednak ją poznał.
- Tak. Uratował mnie wtedy jakiś chłopak. W ciemnościach widziałam tylko jego... - zaczęła, starając się nie zdradzić, że dobrze pamięta ten wieczór, nie była pewna jego reakcji. Przerwał jej nim zdążyła dokończyć zdanie.
- Rude włosy... Ja pamiętam twoją bluzę.
- Dziękuję - zanim Eileen zdążyła pomyśleć co robi, przytuliła chłopaka. Po chwili jeszcze tylko dodała. - Ale nie myśl, że dzięki temu będę dla ciebie bardziej miła.
- O to się nie martw - odpowiedział równie zaskoczony jej zachowaniem jak ona sama. Po chwili odsunęła się od niego i wyciągnęła z torby kolejny przedmiot, który ledwo się tam mieścił. Tym razem ładnie zapakowany prezent, który wręczyła przyjacielowi. Był to Podręczny Zestaw Kawalarza - pudełko z najlepszymi gadżetami prosto ze sklepu Magiczne Dowcipy Weasley’ów, znajdującego się na Pokątnej. Z zaciekawieniem i niepokojem czekała na jego reakcję na prezent.


* * *

I tutaj dam Ci się wykazać, Pete i poczekam na Twojego posta :D

3 komentarze:

  1. W końcu udało ci się wymyślić co mogłaby mu dać.
    Wszystko dobrze! Uduś mnie jak chcesz i tak cię kocham ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty wiesz jak to zabrzmiało ??
      też Cię kocham <3 i uduszę przy okazji ;p
      Ale coś więcej o tym, co Ci się podobało? ;p

      Usuń
  2. Spotkali się w nocy w zakazanym lesie tylko po to żeby prezent mu dała!? No kurcze, ja się tu jakiejś ostrzejszej akcji spodziewałam a tu takie coś! No ale się jeszcze nie skończyło i mam nadzieję że w następnej coś się stanie :D

    OdpowiedzUsuń