środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 9

Ucieszyła się widząc, jak na widok prezentu oczy Petera zaczynają błyszczeć i pojawiają się w nich wesołe ogniki. Nie sądziła, że taką przyjemność może sprawiać dawanie prezentów. I nie miało znaczenia, że on dla niej nic nie miał. Wiedziała, jaka jest jego sytuacja. Nie pamiętała już nawet, czy bezpośrednio od niego, ale była świadoma tego, że chłopak ma tylko siostrę. Natomiast on o niej na pewno wiedział niewiele. Tylko nieliczne osoby wiedziały, jaka jest jej sytuacja, a z rudym Gryfonem raczej nie poruszała tego typu tematów. Poza tym miała mu dać powód, do nabijania się? Ojciec mugol, matka Krukonka... Tak, niezbyt ciekawe połączenie dla córki, która trafiła do Slytherinu. Chwilami jednak dziewczyna zastanawiała się, czy Peter właśnie tak by postąpił, jakby się dowiedział. Może i był nieokrzesanym kawalarzem i cholernym Gryfonem, ale czy wyśmiewałby się z niej? Byłby do tego zdolny? Wkrótce miała się tego przekonać.
Kiedy Peter wpatrywał się w prezent zbyt długo, zadzwoniła mu kieliszkami tuż przed samym nosem. Nim zdążyła się zorientować, chłopak zabrał jej butelkę i wypełnił kieliszki. Pili i rozmawiali, aż chłopakowi znudziło się bawienie z kieliszkami i zaczął pić z gwinta. Eileen tylko przewróciła oczami. Kiedy jednak wypił całą zawartość butelki, spojrzała na niego z poirytowaniem. Egoista.
- Czemu tu tego tak mało? - zapytał Peter zaglądając do środka butelki.
- Może nie byłbyś taki łapczywy i zostawił coś dla mnie?! - spytała z udawanym oburzeniem, jednak jej oczy ciskały gromy.
- Dobrze, uspokój się. Tylko nie wiem co teraz będziemy pić.
- Spokojnie, mam jeszcze jedną butelkę -odpowiedziała Eileen sięgając do torby, wyciągnęła z niej kolejną butelkę. Odkorkowała ją i tym razem, z daleka od zasięgu rąk Gryfona, zaczęła pić. Po wypiciu połowy zawartości uznała, że to jednak był zły pomysł, więc postanowiła trochę zwolnić. Nie była pewna reakcji swojego ciała na taką ilość alkoholu na raz. Kiedy ze znajomymi pili, zawsze zachowywała resztki rozsądku. Głównie dlatego, że piła dla przyjemności, a nie na wyścigi, tak jak tym razem.
    Westchnęła głośno i wyjęła z torby jeszcze jedną butelkę - ostatnią. Przez chwilę wahała się, patrząc na obie butelki, po czym podała rudemu prefektowi jednak tę pełną. Rozmawiali jeszcze przez długie godziny, pijąc, rozmawiając i śmiejąc się. Jak już wcześniej zauważyła - trafiła z tą Ognistą w dobry moment - chłopak nie miał najlepszego nastroju, kiedy przyszedł na spotkanie. Teraz jednak wyglądał o wiele lepiej. Eileen udało się dowiedzieć, że przyjaciel zostaje w szkole na święta. Zrobiło jej się go żal, jednak nic nie mogła na to poradzić. Zostając, miał przynajmniej szansę na miłe święta z przyjacielem, który również nie wracał do domu.
    Kiedy zorientowała się, że zapadł zmrok, a jej butelka jest już pusta, podniosła się gwałtownie. Przez to tylko klapnęła z impetem z powrotem na śnieg. Westchnęła. Oboje byli pijani, a jeszcze czekało ich trudne zadanie - musieli wrócić do zamku niezauważenie. Nie byłoby dobrze, gdyby zostali przyłapani. Dwójka wracających z lasu po pijaku prefektów. „A gdyby tak zostać?“, przeszło jej przez myśl. Chciała powiedzieć, że las o tej porze wygląda pięknie, jednak nie potrafiła sklecić zdania, więc się nie odezwała. Pozwoliła, by jej głowa opadła na ramię Gryfona. Po chwili chłopak zdecydował, że jednak powinni wrócić. Pomógł jej wstać, zgarnął jej torbę i swój prezent i ruszyli w drogę powrotną. Samego powrotu do zamku Eileen nie zapamiętała. Wiedziała tylko, że pozostali niezauważeni. Została odprowadzona pod sam pokój wspólny Slytherinu, po czym przyjaciel zniknął. Ona sama zaś zaczęła się zastanawiać, jakie było hasło, pozwalające wejść do środka. Mimo, że stała oparta o ścianę, świat jej wirował. Po kilku minutach, na jej szczęście pojawił się nie kto inny, tylko Dylan.
- Właśnie miałem Cię szukać, Ty wiesz która jest godzina?? - zaczął, taksując ją wzrokiem. Widząc jej stan, zrezygnował jednak. - Kto Cię tak załatwił?
    Odpowiedzi się nie doczekał. Eileen pozwoliła się zaprowadzić do środka. Chłopak nie mógł wprowadzić jej do dormitorium, więc postanowił ułożyć ją na kanapie. Nic nie poszło jednak po jego myśli, gdyż już po chwili to on leżał na kanapie pod ciemnowłosą dziewczyną. Pokręcił głową z rozbawieniem i sięgnął po koc. Później dla Eileen pozostała już tylko ciemność i wizja porannego kaca.


* * *

Jak zapewne się spodziewałeś, moja wersja jest trochę inna - taka jak powinna być <3
Połowy rzeczy pewnie i tak zapomniałam napisać, które zamierzyłam sobie wczoraj, ale tu nasuwa się wniosek - nie pisać o szóstej rano.
No, i teraz jesteśmy w tym samym miejscu. Kto będzie pierwszy? ;)
Dedyk dla Ciebie, Łosiu ;p Chociaż ma to jakieś znaczenie? Pewnie nie.
;*

3 komentarze:

  1. Nic nie szkodzi że coś tam pozmieniałaś, w sumie to dwa blogi. Dlaczego tak bardzo zależy ci na tym żebym krytykował? Ja naprawdę nie mam co. Całość napisana bardzo dobrze, tylko dlaczego na każdym korytarzu musi spotykać Dylana? Pytam z czystej ciekawości. I tak świetnie piszesz. Podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie tak, ale połączone. Po prostu wolę moją wersję ;p
      Dlatego, że chcę szczerych opinii, lubię znać Twoje zdanie. A dlaczego Ty chcesz, żebym ja krytykowała? Pomyśl ;)
      Nie na każdym, a tutaj miałam pomysł na końcówkę i nie miałam jak jej wpleść. Poza tym szedł jej szukać, a ona stała pod samym pw!

      Usuń
  2. Super Super Super Superrrrr!!! Niech się zbliża do Petera coraz bardziej! Tak tak tak! Kocham!! No i no. Strasznie fajnie, ale powinnaś dać więcej trochę ich rozmóóóóóów! W tym lesie jak byli pijani to by fajnie było :D

    OdpowiedzUsuń