czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 12

    Eileen było nieco głupio po całej sytuacji z Rose. Owszem, chciała się zabawić jej kosztem, ale kiedy wplątała się w to większość uczniów ze szkoły, to już była przesada. Słysząc za plecami to jedno słowo, „szlama“, którego na pewno nie chciałaby usłyszeć na swój temat, miała chęć rozszarpać właściciela głosu, który je wypowiedział. Zgromiła go jednak tylko wzrokiem i postanowiła ukarać później. Zrobiło jej się nieco żal Gryfonki, która wybiegła z wielkiej sali z płaczem. Dlatego też, kiedy później dowiedziała się o tym, że dziewczyna zniknęła, dołączyła do grupy poszukiwawczej. Szła właśnie do wielkiej sali by coś zjeść, kiedy omal nie została zdeptana przez Petera i jego przyjaciela Toma. W pierwszej chwili miała ochotę zacząć się na nich wydzierać, ale zaniechała tego widząc ich miny. Eileen udało się wyciągnąć od nich, że ich przyjaciółka się zgubiła. Sumienie nie pozwoliło jej pozostać obojętną. Może i była Ślizgonką, ale miała serce. Za miękkie, jak sama uważała.
    Zebrało się kilkoro przyjaciół Gryfonki, plus jedna Ślizgonka. Czuła, że tak, jak z Peterem świetnie się dogadywała, oraz często sprzeczała, zazwyczaj dla zabawy, tak do reszty paczki nie pasowała zupełnie. Przy nich zdawała się być Królową Lodu. Mimo faktu, że nie przyodziała zimnego błękitu. Wyrwał ją z zamyślenia głos Gryfona. Właśnie mieli się rozdzielić. Eileen miała iść dalej z Tomem. Skinęła tylko głową i razem poszli wgłąb lasu.
- Wiesz, może Rose nie wygląda na tak delikatną, ale wierz mi, jest wrażliwa - zaczął Tom, brnąc przez śnieg, który sięgał mu kolan. Eileen zerknęła na niego kątem oka. Wcześniej nigdy nawet z nim nie rozmawiała, a teraz wyruszali razem w las na misję ratunkową. Zaśmiała się w duchu. Rozejrzała się po lesie. Wszędzie był tylko śnieg. A obok całkiem przystojny chłopak, który w tej aurze wyglądał niesamowicie. Eileen potrząsnęła głową, by odgonić tę myśl, a włosy opadły jej na twarz.
- Jest o wiele twardsza niż myślisz - odpowiedziała po chwili namysłu. - Ale myślę, że każdy na wzmiankę o tym, że jest szlamą zareagowałby podobnie. Nie sądziłam, że to się rozwinie do tego stopnia...
    Rozmowę przerwały im krzyki dobiegające z głębi lasu. Po chwili tuż obok nich przebiegła Rose we własnej osobie. Eileen z ulgą stwierdziła, że dziewczyna chociaż biegnie w stronę zamku. Chwilę później znów wszyscy byli razem, Ślizgonka próbowała jakoś pocieszyć Petera, kiedy na horyzoncie pojawił się Dylan. Szedł w ich stronę patrząc ze złością na Pete’a. Zielonooka jęknęła, czując zapowiadające się kłopoty.


* * *

Napisałam. Krótko bo krótko, ale obiecałam, więc jest ;)
Ten rozdział wyjątkowo dedykuję Rose (Pauli) :D

3 komentarze:

  1. Oj dziękuje :)
    Wspaniały

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! co ten głupek Dylan chce zrobić Peterowi!???! Weź xabij Dylana to będzie fajnie! :D

    OdpowiedzUsuń