środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 21

Kociak w pudełku spał słodko,‭ ‬a Peter wpatrywał się w niego jak urzeczony.‭ ‬Zwierzątko było rude‭ ‬-‭ ‬tak samo jak właściciel,‭ ‬i miało takie same zielone oczy.‭ ‬Eileen,‭ ‬kiedy wpadła na pomysł kupienia mu kota,‭ ‬nie pomyślała,‭ ‬że trafi tak idealnie.‭ ‬Planowała wybrać tego kotka,‭ ‬który będzie najładniejszy,‭ ‬bez względu na kolor.‭ ‬Kiedy zobaczyła Pete’a,‭ ‬nie mogła się oprzeć,‭ ‬żeby nie kupić właśnie jego.‭ ‬Pete,‭ ‬bo tak właśnie nazwała kotka,‭ ‬właśnie się obudził i wpatrywał się swoimi zielonymi oczami w nowego właściciela.
-‭ ‬Ma na imię Pete‭ ‬-‭ ‬oznajmiła dziewczyna,‭ ‬uśmiechając się niewinnie.‭ ‬Tak postanowiła już w piątkowe popołudnie.‭ ‬Tego dnia po lekcjach wybrała się do Londynu po prezent i odwiedziła ojca.‭ ‬Posiedziała u niego jakiś czas,‭ ‬zostawiła instrukcje odnośnie kotka i wróciła do szkoły.
‭ ‬-‭ ‬No proszę,‭ ‬moja kocia wersja.‭ ‬Te same oczy i włosy.‭ ‬Jeszcze tylko poczucia humoru brakuje‭ ‬-‭ ‬Gryfon uśmiechnął się,‭ ‬a Ślizgonka tylko przewróciła oczami.
-‭ ‬Ooo i skromności‭ ‬-‭ ‬odgryzła się.‭ ‬Chłopak tylko uśmiechnął się szerzej,‭ ‬wziął pudełko i zniknął za drzwiami jej pokoju.‭ ‬Eileen posprzątała po kolacji,‭ ‬wzięła szybki prysznic i śladem Petera udała się do sypialni.‭ ‬Chłopak już leżał na przygotowanym wcześniej przez jej ojca materacu,‭ ‬a obok w pudełku przysypiał Pete.‭ ‬Dziewczyna przeciągnęła się,‭ ‬przymknęła okno i położyła się do łóżka.
‭    ‬Błogi stan,‭ ‬znajdujący się pomiędzy jawą a snem przerwał jej Gryfon,‭ ‬który zakradł się do jej łóżka i ułożył obok na poduszce.‭ ‬Eileen otworzyła oczy.‭ ‬Chłopak nie zdążył nawet do końca powiedzieć‭ “‬no hej‭”‬,‭ ‬kiedy znalazł się na podłodze.‭ ‬Usiadła gwałtownie,‭ ‬podniesionym głosem i ze złością pytając,‭ ‬co on robi.‭ ‬Przyjaciel tylko ją uciszył,‭ ‬wstał i rzucił się z ogromną siłą na łóżko.‭ ‬Drewniany stelaż łóżka przyjął ciężar ciała chłopaka z głuchym skrzypnięciem,‭ ‬a Eileen aż podskoczyła.‭ ‬Westchnęła,‭ ‬wiedząc,‭ ‬że nic więcej nie wskóra i owinęła się szczelniej kołdrą.‭ ‬Ignorując obecność chłopaka,‭ ‬poszła spać.
‭    ‬Rano dziewczyna obudziła się przytulona do Gryfona,‭ ‬Pete leżał obok swojego pana na poduszce,‭ ‬patrząc na nich wielkimi oczami.‭ ‬Z kuchni dało się słyszeć krzątanie Philla.‭ ‬Eileen westchnęła tylko i znów zamknęła oczy.‭ ‬Po chwili jednak je otworzyła.‭ ‬Było jej wygodnie i ciepło,‭ ‬ale śniadanie za pewne już było gotowe,‭ ‬a na zegarku wiszącym na ścianie dochodziła godzina dziesiąta.‭ ‬Dziewczyna z niechęcią usiadła na łóżku i przeciągnęła się.‭ ‬Nie dane jednak było jej wstać.‭ ‬Poczuła rękę Petera,‭ ‬obejmującą ją w pasie i po chwili znów leżała obok niego.‭ ‬Ułożyła się wygodnie na wznak i‭ “‬niechcący‭” ‬uderzyła przyjaciela łokciem,‭ ‬zakładając ręce za głowę.‭ ‬Pete również był przeciwko niej,‭ ‬bo gdy tylko znów się położyła,‭ ‬wstał ze swojego miejsca,‭ ‬z trudem wgramolił się na Gryfona,‭ ‬po czym niezdarnie skoczył na Eileen i ułożył się na jej brzuchu.‭ ‬Dziewczyna ponownie westchnęła i przewróciła oczami.
-‭ ‬No dobrze,‭ ‬jeszcze chwilkę...‭ ‬-‭ ‬powiedziała,‭ ‬ziewając i ułożyła się wygodniej,‭ ‬zaczęła głaskać kota,‭ ‬a wolną ręką pociągnęła Petera za włosy.‭ ‬-‭ ‬Za pięć minut ma Cię tu nie być,‭ ‬albo wylądujesz na podłodze,‭ ‬znowu.
‭    ‬Po kilku minutach groźba dziewczyny doszła do skutku‭ ‬-‭ ‬nie było innej możliwości pozbycia się chłopaka z łóżka,‭ ‬jak tylko go z niego zrzucić.‭ ‬W chwili,‭ ‬kiedy rudzielec wylądował na podłodze,‭ ‬Eileen poczuła pazurki przebijające materiał piżamy i wbijające się we wrażliwą skórę na jej brzuchu.‭ ‬Pokręciła głową i odczepiła kociaka od swojego ubrania.‭ ‬Wraz z nim na rękach udała się do kuchni na śniadanie.‭ ‬Położyła Pete’a na małej poduszeczce,‭ ‬znajdującej się w kącie kuchni.‭ ‬Tuż obok niej stały dwie miseczki ze śniadaniem dla zwierzaka.‭ ‬Sama,‭ ‬nie przejmując się swoim strojem usiadła przy stole,‭ ‬ponownie ziewając.‭ ‬Ojciec postawił przed nią kubek gorącego kakao i sam również usiadł,‭ ‬dziwnie się jej przyglądając.‭ ‬Eileen natychmiast zrozumiała aluzję‭ ‬-‭ ‬Phill był w jej pokoju,‭ ‬kiedy jeszcze spała.‭ ‬Wzruszyła tylko ramionami i spojrzała ojcu w oczy.
-‭ ‬Próby zrzucenia go z łóżka spełzły na niczym‭ ‬-‭ ‬oznajmiła,‭ ‬śmiejąc się,‭ ‬kiedy Peter siadał przy stole,‭ ‬już w pełni ubrany.‭ ‬Posłała mu ironiczne spojrzenie.‭ ‬Śniadanie zjedli w miłej atmosferze,‭ ‬rozmawiając i śmiejąc się.‭ ‬W pewnej chwili Pete,‭ ‬już najedzony,‭ ‬podszedł do swojego pana i,‭ ‬wczepiając się pazurkami w jego spodnie,‭ ‬wdrapał mu się na kolana,‭ ‬kilkakrotnie przy tym zjeżdżając na podłogę.‭ ‬Później Eileen zostawiła mężczyzn samych i poszła się ubrać.‭ ‬W łazience czekały przygotowane przez nią wcześniej ubrania.‭ ‬Założyła je,‭ ‬umyła zęby i nałożyła delikatny makijaż.‭ ‬Już miała wychodzić z łazienki,‭ ‬ale naszła ją pewna myśl.‭ ‬Uniosła bluzkę,‭ ‬odsłaniając brzuch i spojrzała na lekko zaróżowione ślady czterech par pazurków.‭
-‭ ‬Do wieczora powinno zniknąć‭ ‬-‭ ‬zawyrokowała i uśmiechnęła się.‭ ‬Poszła z powrotem do kuchni.‭ ‬-‭ ‬Peter,‭ ‬gotowy do wyjścia‭?
    Pół godziny później byli już na dworze i spacerowali ulicami miasta.‭ ‬Doszli do parku,‭ ‬który o tej porze roku był zupełnie biały.‭ ‬Alejek niemal nie było widać.‭ ‬Puch,‭ ‬znajdujący się na każdym drzewie,‭ ‬ławce,‭ ‬czy każdym kawałku ziemi srebrzył się w porannych promieniach słońca.‭ ‬Ludzie spacerowali leniwie,‭ ‬rozkoszując się niedzielnym,‭ ‬zimowym porankiem.‭ ‬Od czasu do czasu ich oczom ukazywał się jakiś pies,‭ ‬skaczący radośnie i co rusz nurkujący w śniegu.‭ ‬Raz udało im się zobaczyć wiewiórkę,‭ ‬szukającą jesiennych zapasów pod jednym z największych drzew.‭ ‬Koło nich przebiegła banda dzieciaków,‭ ‬będąca w trakcie wojny na śnieżki.‭ ‬Aura była iście bajkowa,‭ ‬a efekt oszałamiający.‭ ‬Przyjaciele kluczyli zaśnieżonymi alejkami rozmawiając i śmiejąc się.‭ ‬W pewnej chwili Eileen wpadła na szalony pomysł‭ ‬-‭ ‬wepchnęła Petera w ogromną zaspę,‭ ‬a sama zaczęła uciekać ile sił w nogach,‭ ‬byle tylko uniknąć jego zemsty.‭ ‬Niestety,‭ ‬chłopak już po krótkiej chwili ją dogonił.‭ ‬Rzucił się na nią i razem z nią wpadł w śnieg.‭ ‬Ona niewiele myśląc przeturlała się nad nim,‭ ‬przygwoździła do ziemi i zaczęła przysypywać go śniegiem.‭ ‬Gryfon o dziwo nie protestował,‭ ‬oboje cały czas się śmiali.‭ ‬Kiedy skończyła,‭ ‬wygładziła tylko powierzchnię śniegu,‭ ‬aby wyglądał na nieruszony.‭ ‬Wstała z klęczek,‭ ‬by obejrzeć swoje dzieło.‭ ‬Jedyny dowód na obecność Petera w śniegu stanowił fragment jego buta,‭ ‬znajdujący się poza przykrywającą go hałdą śniegu.
‭    ‬Eileen usłyszała głosy za sobą.‭ ‬Odwróciła się.‭ ‬To znów dzieciaki,‭ ‬nieco tylko młodsze od nich,‭ ‬pojawiły się na horyzoncie i zbliżały się niebezpiecznie i bardzo szybko.‭ ‬Zielonooka schyliła się,‭ ‬unikając oberwania śnieżką.‭ ‬Spojrzała na but Petera,‭ ‬później znów na rozwrzeszczaną i roześmianą młodzież i wydała z siebie pisk przerażenia.
-‭ ‬Tu...‭ ‬Tu chyba ktoś jest‭! ‬-‭ ‬powiedziała,‭ ‬zduszonym głosem,‭ ‬zakrywając usta dłonią.‭ ‬Dzieciaki zaraz zgromadziły się wokół niej,‭ ‬przyglądając się‭  ‬jej‭ “‬znalezisku‭”‬.‭ ‬Jeden z odważniejszych chłopaków szturchnął lekko nogą wystający ze śniegu but.‭ ‬Nic się nie stało.‭ ‬Delikatnie odsunął ręką część śniegu,‭ ‬a ich oczom ukazał się kawałek nogawki.‭ ‬Reszta wokół zaczęła szeptać‭ ‬-‭ ‬to nie tylko but,‭ ‬ktoś tam leżał.‭ “‬On żyje‭?" ‬-‭ ‬dało się słyszeć dramatyczny szept jednej z dziewczyn.‭ ‬Chłopak ponownie szturchnął nogą but,‭ ‬tym razem nieco mocniej.‭ ‬W tej chwili Peter,‭ ‬doskonale rozumiejąc intencje przyjaciółki,‭ ‬wyskoczył ze śniegu,‭ ‬wrzeszcząc ile sił w płucach.‭ ‬Nawet Eileen nieco się wystraszyła,‭ ‬na ułamek sekundy stanęło jej serce.‭ ‬Nastolatki natomiast,‭ ‬bez wyjątku,‭ ‬zaczęły się drzeć z przerażenia i co niektórzy uciekać.‭ ‬Siódmoklasiści przez następne kilka minut zanosili się śmiechem.‭ ‬Zaraz po tym dołączyli do wznowionej bitwy na śnieżki.‭ ‬Bawili się doskonale.
‭    ‬Wracając spotkali siostrę Petera z chłopakiem.‭ ‬Eileen udała zainteresowanie torebką widniejącą na wystawie sklepu,‭ ‬który znajdował się obok i zniknęła w jego wnętrzu,‭ ‬dając Peterowi trochę prywatności.‭ ‬Zanim wszedł po nią do środka,‭ ‬zdążyła się nieźle wynudzić.‭ ‬Na obiad wracali już w ponurym milczeniu.‭ ‬Gryfon nie mówił,‭ ‬co się stało,‭ ‬a Eileen nie pytała.‭ ‬Nie chciała się narzucać.‭ ‬Atmosfera przy przepysznym spaghetti Philla uległa znacznej poprawie.‭ ‬Pozostała część dnia minęła czarodziejom bardzo miło w towarzystwie ojca Eileen.‭ ‬Do szkoły postanowili wrócić rano,‭ ‬prosto na lekcje.

1 komentarz:

  1. Ej! ty! Kurcze! Ca ja ci mowilam na temat jakichs ostrzejszych kawalkow!? A ONI TYLKO SPALI I SIE PRZYTULALI! nOSZ KURCZE! jUZ MYSLALAM ZE WIESZ..... NO...... I gdzie tem moj minimum namietny pocalunek????????? ;/ ale anywayyyyy
    ahahahhahahahahahhahahahahahhahahahhahaha biedne dzieci ale i tak hahahahahhahahahahahahhahahahahahhaahha tez tak zrobi jak bedzie duzo sniegu (czyli nie zrobie bo w angli jestem) ale nevermind :D ciekawe co sie s siastra Petera stalo? HMMMMMM

    OdpowiedzUsuń