czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 22

Weekend minął czarodziejom bardzo szybko. Ledwo pojawili się w Londynie w sobotę przed południem, a już niedziela dobiegała końca. Oba te dni zeszły im na przyjemnej zabawie, rozmowach i śmianiu się. Jedno jednak wydarzenie rzuciło cień na cały ten wspaniały czas. Po spotkaniu z siostrą Peter popadł w melancholię. Mimo tego, że na kolacji śmiał się i żartował z Phillem, to Eileen i tak widziała, że coś jest nie w porządku. Gryfon nie mógłby tego przed nią ukryć, ostatnio rozumieli się bez słów. Jakby czytali sobie w myślach. Po kolacji bez słowa razem wzięli się za sprzątanie kuchni. Jak mogli dbali o to, aby ojciec dziewczyny się nie przemęczał. Mężczyzna tylko uśmiechnął się pod nosem w taki sposób, że dziewczyna zorientowała się, że coś ją ominęło. Spojrzała pytająco na Petera, lecz ten wzruszył tylko ramionami. Eileen pokręciła głową z lekkim niedowierzaniem. Zmówili się przeciw niej.
- Nie sądziłem, że zostaniecie, więc sprzątnąłem już materac... - zaczął Phill, po czym uśmiechnął się. - Ale chyba nie będzie Wam potrzebny.
    Po tych słowach mężczyzna opuścił pomieszczenie i poszedł się położyć. Eileen westchnęła. Schowała naczynia do szafek i udała się do łazienki. Tymczasem Peter wziął kota i poszedł prosto do pokoju dziewczyny i położył się na jej łóżku. Zwierzątko ułożyło się na jego brzuchu, ziewnęło i już po chwili odpłynęło w głęboki sen. Nie obudziło go ani skrzypnięcie łóżka, kiedy Zielonooka kładła się obok nich, ani jej dłoń, która na chwilę spoczęła na miękkim futerku na łebku Pete’a. Eileen spojrzała na Petera z troską i ciekawością.
- Co się stało? Tam, z siostrą? - zapytała niepewnie, patrząc chłopakowi w oczy. On oczywiście zaczął zaprzeczać, że cokolwiek się wydarzyło. Z pewnością ciężko było mu o tym mówić. Nie słysząc satysfakcjonującej odpowiedzi, Eileen kontynuowała. - Peter, martwię się. Wiem,  że coś się stało i nie zaprzeczaj. Chcę jakoś Ci pomóc, jeśli umiem...
    Dziewczyna namęczyła się, zanim udało jej się wyciągnąć cokolwiek z chłopaka, a kiedy już dała radę, to, co usłyszała przeraziło ją. Okazało się, że jego siostra znalazła sobie chłopaka, on z nią zamieszkał i w jej życiu zabrakło już miejsca dla Petera. Nawet nie próbowała go przepraszać... Zachowała się jak... Gorzej niż Ślizgon. Uczniowie Slytherinu może nie są zbyt uczuciowi i czuli na cierpienie innych, ale w rodzinie trzymają się razem. Mimo tego, że Eileen nie była typową Ślizgonką, wiedziała to. Nie wiedziała, co powinna powiedzieć przyjacielowi, więc tylko go przytuliła.
- Nie przejmuj się... - zaczęła niepewnie. - Masz jeszcze przyjaciół, którzy nigdy Cię nie zostawią. Mnie, Toma, może nawet Rose... Wierz mi, nikt nie ma idealnie i kolorowo. Mi dopiero niedawno zaczęło się układać...
    I opowiedziała mu swoją historię. O tym, jak jej matka Krukonka zniknęła, kiedy Eileen była w trzeciej klasie. O brutalnym zderzeniu z rzeczywistością, kiedy po wakacjach zamiast wrócić do domu, który już nie istniał,  zmuszona była zamieszkać u ojca mugola. Opowiedziała, jak mijały jej każde kolejne wakacje u ojca, kiedy jak najmniej czasu spędzała w domu, uciekała, byle dalej. Widziała malujące się na twarzy Petera zdziwienie. Jak to możliwe, że taki fajny facet jak Phill przez wiele lat w ten sposób traktował swoją córkę? Nie mówiąc już o zapewnieniu jej dogodnych warunków. Jak mógł nie zauważyć, że pewnego roku wydarzyło się coś złego? Kiedy jego córka cudem obroniła się przed starszym chłopakiem, który próbował się do niej dobierać. Była wtedy jeszcze mała. I była z tym sama. A później wszystko zaczęło się układać. Kończąc swoją opowieść Eileen zalana była łzami. Gryfon był pierwszą i jedyną osobą, która poznała jej historię. Nikomu nie opowiadała o sobie i swojej przeszłości, nawet przyjaciołom. Wiedzieli tyle, ile musieli wiedzieć. Że mieszkała z ojcem, o jego wypadku. Ale nic poza tym. Poza Peterem nikt inny nie poznał całej prawdy o Ślizgonce. O tym, co przeżywała z ojcem i o jej matce.
- Opowiedz mi o swoim życiu... - poprosiła przez łzy, przytulając się do przyjaciela. Chciała teraz poznać jego historię. Od początku. Czuła, że może mu ulżyć, kiedy się tym podzieli. Ona sama mimo, że wracała pamięcią do tych koszmarnych lat ze swojego życia, jakoś sobie z tym radziła. Czuła, że nie jest sama. Wystarczyła sama obecność Petera, żeby podnieść ją na duchu.

3 komentarze:

  1. Jeej, nie było mnie zaledwie chwilę, a ty już dwa rozdziały dodałaś!Cieszę się, że Eileen otworzyła się przed Peterem, bo od tego są przyjaciele, nie? : D A co do poprzedniego rozdziału to strasznie się uśmiałam na akcji ze straszeniem dzieci : 3 Czekam na następny z niecierpliwością : d

    OdpowiedzUsuń
  2. wow, Eileen się otworzyła przed Peterem.
    Wszystko się podoba :3

    P.S chciałeś znać moją opinie to ją znasz xD :3

    OdpowiedzUsuń
  3. ojojojojoj :( To takie smutne wszytsko i w ogole... ide czytac historie zycia Petera i tym razem nie bede sie wkurzac ze nie ma pocalunku albo czegos innego ^^

    OdpowiedzUsuń