* * *
Mimo, że minął dopiero drugi dzień od fatalnej w skutkach przygody w lesie, Eileen czuła, jakby minęły tygodnie. Większość książek przyniesionych przez Annie przeczytała przed samym trafieniem do Skrzydła Szpitalnego, więc nie było sensu czytać ich ponownie w tak krótkim czasie. Dwie cieńsze przeczytała poprzedniego dnia, a za ostatnią, która jej pozostawała, aż żal było się brać, wolała zachować ją na gorsze czasy. Poranek trzeciego dnia w szpitalu zaczął się dość nieprzyjemnie. Gillian przyniosła jej śniadanie, Ślizgonka jednak nie była w stanie niczego przełknąć, z powodu męczącego ją wciąż bólu gardła. Dziewczyna nadal nie mogła się odezwać. Był wtorek, od rana pielęgniarka miała dużo pracy, więc zaglądała tylko na chwilę. Eileen żałowała, że nie może posłuchać ciekawych opowieści niewiele starszej Uzdrowicielki. Straciła nadzieję, że cokolwiek umili jej dzień, do czasu kiedy lekcje się skończą. Po śniadaniu została jednak mile zaskoczona.
Dziewczyna po nieudanej próbie zjedzenia śniadania, ułożyła się wygodnie na łóżku, by spróbować zasnąć. Zazwyczaj kiedy była chora, potrafiła przesypiać całą noc i jeszcze pół dnia. Wiedziała, że może być ciężko usnąć. Zamknęła oczy i starała się uspokoić potok myśli. Po chwili usłyszała znajomy głos, dobiegający z drugiego końca sali. Ktoś, a tą osobą był nie kto inny jak Peter, próbował, mimo protestów Gillian wejść do środka. Eileen zacisnęła mocniej powieki i wytężyła słuch. Nie mogła rozróżnić słów. Po chwili głosy stały się głośniejsze, a towarzyszyć im zaczął stukot dwóch par butów. Dziewczyna pospiesznie usiadła na łóżku, przygładziła włosy, by zatrzeć ślady układania się do snu i w ostatniej chwili porwała z szafki książkę i otworzyła ją na pierwszej lepszej stronie. Zasłona oddzielająca jej łóżko od pozostałych odsunęła się nieznacznie i w dziurze pojawiła się głowa Gillian.
- Nie śpisz? - zapytała, przyglądając jej się. Pacjentka tylko pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się. Pielęgniarka wycofała się i za zasłonę wszedł Peter. - Ale jakby ktoś tu przyszedł, to ja nie wiem o tym, że tu jesteś. Jakby ktoś pytał, to wszystkiego się wyprę.
Doszedł ich jeszcze zza zasłony kobiecy głos, po czym Gillian odeszła do swojego gabinetu stukając obcasami. Rudy Gryfon odczekał, aż kroki ucichną i dopiero się odezwał.
- Coś Ty najlepszego narobiła? - Eileen opuściła wzrok, widząc na sobie karcące spojrzenie przyjaciela i tylko wzruszyła ramionami. Nie zrobiła tego przecież celowo. Kiedy siedziała w tym lesie była tak daleka od rzeczywistości jak nigdy wcześniej. Po chwili uderzyła się dłonią w czoło. Przecież on nie wiedział, co się wtedy stało. Jedyne, czego mógł się dowiedzieć od Diany, to to, gdzie jest jego przyjaciółka i w jakim stanie. - Co się stało?
Patrzył na nią wyczekująco, ale ona tylko prychnęła ze złością. Oczekiwał, że mu odpowie? Chłopak tylko przewrócił oczami. Eileen wbiła w niego mordercze spojrzenie. Po chwili machnęła ręką, w geście mającym ukazywać szkołę i wskazała na niego podbródkiem. Miało to znaczyć: “dlaczego nie jesteś na lekcjach?”. Przyjaciel przewrócił oczami.
- I miałem pozwolić, żebyś siedziała tu zupełnie sama? Niedoczekanie Twoje - westchnął, widząc jej minę. - Przestań narzekać i ciesz się, że nie musisz się zanudzać na śmierć w szpitalu, kiedy reszta szkoły zanudza się na śmierć na lekcjach. To poniekąd transakcja wiązana. - Puścił do niej oczko
- Dzięki temu, że tu jesteś, nie siedzę na lekcjach i mam po temu całkiem niezły powód.
Dziewczyna zaśmiała się bezgłośnie i zrobiła przyjacielowi miejsce koło siebie na łóżku. Kiedy już ułożył się wygodnie i objął ją ramieniem, gestem zachęciła go do mówienia. O czymkolwiek. Więc opowiadał. O żartach, które robił nauczycielom, czy znajomym. O swoich Gryfońskich przyjaciołach. O tym co tylko przyszło mu do głowy. A Eileen mogła tylko słuchać. Oparła głowę na ramieniu chłopaka i przymknęła oczy. Była mu wdzięczna, że do niej przyszedł.
W końcu, ku zaskoczeniu Ślizgonki, Peterowi skończyły się pomysły na to, o czym mógłby mówić, więc tylko leżeli na szpitalnym łóżku i milczeli. Mimo to nie nudziło im się. Poprzedniego dnia, kiedy całe przedpołudnie Eileen spędziła sama, nudziła się niemiłosiernie. Teraz wystarczył fakt, że był obok niej przyjaciel, a czas wcale jej się nie dłużył. Leżała z zamkniętymi oczami, wsłuchana w bicie serca Gryfona i zapomniała zupełnie o tym, że jest chora, jak i o tym, gdzie jest. Ból gardła ćmił gdzieś tylko w oddali. Dało się go ignorować. Dziewczyna znajdowała się gdzieś na granicy świadomości. Kiedy na łóżko obok nich wskoczyła mała ruda kulka, uchyliła tylko nieznacznie powieki. To kociak Petera również przyszedł ją odwiedzić. Teraz wdrapywał się na swojego właściciela, by po chwili ułożyć się na jego klatce piersiowej tuż obok jej głowy. Eileen zaczęła głaskać Pete’a i już po chwili odpłynęła w sen.
Dziewczyna po nieudanej próbie zjedzenia śniadania, ułożyła się wygodnie na łóżku, by spróbować zasnąć. Zazwyczaj kiedy była chora, potrafiła przesypiać całą noc i jeszcze pół dnia. Wiedziała, że może być ciężko usnąć. Zamknęła oczy i starała się uspokoić potok myśli. Po chwili usłyszała znajomy głos, dobiegający z drugiego końca sali. Ktoś, a tą osobą był nie kto inny jak Peter, próbował, mimo protestów Gillian wejść do środka. Eileen zacisnęła mocniej powieki i wytężyła słuch. Nie mogła rozróżnić słów. Po chwili głosy stały się głośniejsze, a towarzyszyć im zaczął stukot dwóch par butów. Dziewczyna pospiesznie usiadła na łóżku, przygładziła włosy, by zatrzeć ślady układania się do snu i w ostatniej chwili porwała z szafki książkę i otworzyła ją na pierwszej lepszej stronie. Zasłona oddzielająca jej łóżko od pozostałych odsunęła się nieznacznie i w dziurze pojawiła się głowa Gillian.
- Nie śpisz? - zapytała, przyglądając jej się. Pacjentka tylko pokręciła przecząco głową i uśmiechnęła się. Pielęgniarka wycofała się i za zasłonę wszedł Peter. - Ale jakby ktoś tu przyszedł, to ja nie wiem o tym, że tu jesteś. Jakby ktoś pytał, to wszystkiego się wyprę.
Doszedł ich jeszcze zza zasłony kobiecy głos, po czym Gillian odeszła do swojego gabinetu stukając obcasami. Rudy Gryfon odczekał, aż kroki ucichną i dopiero się odezwał.
- Coś Ty najlepszego narobiła? - Eileen opuściła wzrok, widząc na sobie karcące spojrzenie przyjaciela i tylko wzruszyła ramionami. Nie zrobiła tego przecież celowo. Kiedy siedziała w tym lesie była tak daleka od rzeczywistości jak nigdy wcześniej. Po chwili uderzyła się dłonią w czoło. Przecież on nie wiedział, co się wtedy stało. Jedyne, czego mógł się dowiedzieć od Diany, to to, gdzie jest jego przyjaciółka i w jakim stanie. - Co się stało?
Patrzył na nią wyczekująco, ale ona tylko prychnęła ze złością. Oczekiwał, że mu odpowie? Chłopak tylko przewrócił oczami. Eileen wbiła w niego mordercze spojrzenie. Po chwili machnęła ręką, w geście mającym ukazywać szkołę i wskazała na niego podbródkiem. Miało to znaczyć: “dlaczego nie jesteś na lekcjach?”. Przyjaciel przewrócił oczami.
- I miałem pozwolić, żebyś siedziała tu zupełnie sama? Niedoczekanie Twoje - westchnął, widząc jej minę. - Przestań narzekać i ciesz się, że nie musisz się zanudzać na śmierć w szpitalu, kiedy reszta szkoły zanudza się na śmierć na lekcjach. To poniekąd transakcja wiązana. - Puścił do niej oczko
- Dzięki temu, że tu jesteś, nie siedzę na lekcjach i mam po temu całkiem niezły powód.
Dziewczyna zaśmiała się bezgłośnie i zrobiła przyjacielowi miejsce koło siebie na łóżku. Kiedy już ułożył się wygodnie i objął ją ramieniem, gestem zachęciła go do mówienia. O czymkolwiek. Więc opowiadał. O żartach, które robił nauczycielom, czy znajomym. O swoich Gryfońskich przyjaciołach. O tym co tylko przyszło mu do głowy. A Eileen mogła tylko słuchać. Oparła głowę na ramieniu chłopaka i przymknęła oczy. Była mu wdzięczna, że do niej przyszedł.
W końcu, ku zaskoczeniu Ślizgonki, Peterowi skończyły się pomysły na to, o czym mógłby mówić, więc tylko leżeli na szpitalnym łóżku i milczeli. Mimo to nie nudziło im się. Poprzedniego dnia, kiedy całe przedpołudnie Eileen spędziła sama, nudziła się niemiłosiernie. Teraz wystarczył fakt, że był obok niej przyjaciel, a czas wcale jej się nie dłużył. Leżała z zamkniętymi oczami, wsłuchana w bicie serca Gryfona i zapomniała zupełnie o tym, że jest chora, jak i o tym, gdzie jest. Ból gardła ćmił gdzieś tylko w oddali. Dało się go ignorować. Dziewczyna znajdowała się gdzieś na granicy świadomości. Kiedy na łóżko obok nich wskoczyła mała ruda kulka, uchyliła tylko nieznacznie powieki. To kociak Petera również przyszedł ją odwiedzić. Teraz wdrapywał się na swojego właściciela, by po chwili ułożyć się na jego klatce piersiowej tuż obok jej głowy. Eileen zaczęła głaskać Pete’a i już po chwili odpłynęła w sen.
* * *
Wiem, że krótki, wiem... Ale jak już wcześniej wspominałam, nie planowałam pisać, póki pewna osoba nie nadgoni <3
Pomyślałam jednak, że specjalnie dla Lexie mogę napisać ^^ Wiem, że wolałabyś coś konkretniejszego, wiem... Jeszcze raz wszystkiego najlepszego <3
i przy okazji zapraszam do Petera ;)
http://petergripple.blogspot.com/
http://petergripple.blogspot.com/
Oj no już zabieram się za pisanie. Pół rozdziału o Peterze i Eileen? No proszę. Całość napisana dobrze. Myślałem że w końcu będę miał do czego się przyczepić, a tu nic. Weź w końcu zacznij pisać błędy ortograficzne bo naprawdę nie mam na co narzekać, a ty mi jeszcze każesz pisać długie komentarze! Ludzie powiedzcie jej coś bo ona mnie dręczy o wytykanie tego co jest źle, a jak widzicie nie ma czego wytykać!
OdpowiedzUsuńWidać, że specjalnie dla mnie, bo o Peterze i Eileen ^^ Kocham tą parę, niech w końcu będą parą! Biedna Eileen, pochorowała się dziewczyna i musi siedzieć w szpitalu i się nudzić :( Dobrze przynajmniej, że Peter przyszedł ją odwiedzić. Końcówka, czyli od połowy notki w dół, była taka słodka!!! I nikt mi nie powie, że są tylko przyjaciółmi! Przecież to widać na mile, że są w sobie zakochani! I ile razy mam ci powtarzać, żebyś dialogów więcej pisała! Ja bym na przykład chciała wiedzieć o czym ten Peter jej opowiadał! W opisach już masz wprawę, teraz jeszcze dialogi i będzie best eveeer!! NO! Wystarczy taka długość komentarza? Jak nie to jeszcze coś dopiszę. No. Na przykład, że cię kocham i dziękuję za dedykację. Taki wspaniały rozdział i cały dla mnie! :*
OdpowiedzUsuńPISZ!! I każ temu ludziowi który ma nadgonić też pisać! ^^
Super, dużo Petera, dużo Elieen :D LUBIĘ TO ♥ Nie no, ja cały czas wierzę, że oni będą razem :D :D :D :D Licze na ciebie :D ~Łapa
OdpowiedzUsuńI w ogóle, to u mnie nowy rozdział, wiem, że wiesz, ale może nie wiesz? :D
OdpowiedzUsuńhttp://inna-historia-lily.blogspot.co.uk/