niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 43

W niedzielny poranek Eileen obudziły krzyki i towarzyszące im ciche stukoty, dobiegające zza grubej zasłony oddzielającej jej łóżko od reszty dormitorium. Usiadła i gwałtownie odsunęła kotarę, a jej oczom ukazał się straszny widok. Annie stała w nogach jej łóżka, prychając wściekle. Koleżanki z dormitorium krzyczały na nią i próbowały ją uspokoić. Blondynka jednak nie dawała za wygraną i ze złością rozrzucała rzeczy brunetki po całym pomieszczeniu. Panna Ross siedziała oniemiała, nie potrafiąc zrozumieć co się dzieje, póki jej teleskop nie pofrunął przez pokój, z brzękiem lądując na podłodze. Wtedy Ślizgonka poderwała się z łóżka, różdżka znalazła się w jej ręku. Stanęła nad drobną blondynką i patrzyła na nią wściekle.
- Co Ty robisz?! - wrzasnęła, na co Annie jakby się opamiętała i zamarła. Posłała jej niepewne spojrzenie.
- Szukam swojej sukienki - odwarknęła, kiedy już nabrała pewności siebie. Jej podświadomość mówiła, że nie ma szans w starciu z Eileen, ale dziewczyna nie myślała trzeźwo.
- Chyba coś Ci się pomyliło, Adams! - odrzekła przesyconym jadem głosem jej była przyjaciółka. Podeszła do szafy i zamaszystym ruchem otworzyła jedno skrzydło drzwi. Błyskawicznie zdjęła liliową sukienkę z jednego z wieszaków i rzuciła blondynce pod nogi jak najgorszą szmatę. Pozostałe lokatorki dormitorium z przerażeniem patrzyły to na jedną, to na drugą dziewczynę.
- Uważaj sobie! - krzyknęła Annie, zanim ugryzła się w język. Nie pozostało jej już nic innego jak tylko brnąć dalej. - Najpierw zabrałaś mi jednego faceta, później znajomych, i jeszcze szlajasz się z nowym jak ta ostatnia... - kolejnego słowa nie dane było jej wypowiedzieć.
- Teraz Ty mnie posłuchaj - powiedziała cicho brunetka, podchodząc bliżej i pochylając się lekko. Oczy jej pociemniały i zapaliły się w nich iskierki, jak zawsze, kiedy była wściekła. - Ja nikogo Ci nie zabierałam. Nikt nawet nie zwróciłby na Ciebie uwagi, gdybyś nie trzymała się ze mną! Powinnaś mi dziękować, że tyle czasu Cię tolerowałam! To, że zaczniesz się ubierać jak wywłoka nie poprawi Twojej pozycji w szkole. Przyjmij to lepiej do wiadomości. A teraz zejdź mi z oczu!
W pierwszej chwili blondynkę zamurowało. Przez moment patrzyła na Eileen z niedowierzaniem, a później odeszła bez słowa. Minę miała zaciętą, ale brunetka znała ją wystarczająco, by wiedzieć, że dziewczyna zaraz się popłacze. Uciekła, licząc na to, że nikt nie zobaczy jej łez. W tej chwili jeszcze bardziej zapragnęła zemsty.
Ross obrzuciła tylko spojrzeniem koleżanki z sypialni, które po chwili udały się do Pokoju Wspólnego. Sama jeszcze raz zmierzyła bałagan wściekłym spojrzeniem. Machnęła różdżką i wszystkie jej książki, ubrania i kosmetyki, które zaścielały całą podłogę, leniwie uniosły się w powietrze i pofrunęły na swoje miejsca. Kiedy już wszystko było posprzątane i naprawione, dziewczyna wyjęła z szafy czyste ubrania i czarną szatę i udała się do łazienki.
Gdy wychodziła z Pokoju Wspólnego, James stał pod przeciwległą ścianą. Na jego twarzy wykwitł uśmiech. Ślizgonka z trudem go odwzajemniła.
- Już myślałem, że nigdy nie wstaniesz. Cześć - dodał po chwili i wyszczerzył się, ukazując swoje idealnie białe zęby. Widząc jej pytające spojrzenie, pospieszył z wyjaśnieniem. - Zapytałem kilkoro... chyba Puchonów o drogę. Byli nieco zdziwieni, ale nie skomentowali.
- Z chęcią bym jeszcze spała - odpowiedziała, krzywiąc się.
- Coś się stało? Widziałem przed chwilą tę blondynkę, Annie tak? Wyglądała na niezadowoloną. Bardzo niezadowoloną. Była bliska łez.
- Nie przejmuj się. Wiedziała na co się pisze, jak ze mną zadzierała - rzekła chłodno brunetka.
- Nie lubicie się, co? Ale dobrze wczoraj zrozumiałem? Przyjaźniłyście się?
- Tak. Zanim jej odbiło. I to była moja wielka życiowa pomyłka. No, ale za błędy się płaci.
- Wydaje mi się, że jej błąd był większy. Jak tak sobie przypomnę, jak wyglądała wychodząc, to stwierdzam, że wolę Ci nie podpadać.
- Dobry wybór. Coś czuję, że to dopiero początek zabawy. To co, dziś zwiedzamy szkołę? - zapytała po chwili, przerywając ciszę. Chłopak skinął głową i ruszyli wgłąb korytarza. Dziewczyna przez cały czas przyglądała mu się dyskretnie. Ciemne włosy opadały mu na oczy. Fiołkowe oczy. Mogłaby przysiąc, że wczoraj jego tęczówki były czarne... Potrząsnęła głową, karcąc się w myślach. To przecież nie było możliwe. Chłopak miał prosty nos, taki, jak zawsze miały greckie, męskie posągi i doskonale wykrojone usta. W ogóle wyglądał jakby wyszedł spod dłuta jakiegoś słynnego rzeźbiarza. Jego skóra z natury była o kilka odcieni ciemniejsza niż większości uczniów tej szkoły. Eileen żałowała, że chłopak miał na sobie szatę, bo nie mogła przyjrzeć się jego szczupłemu, umięśnionemu ciału, które doskonale rysowało się pod ciemną, dopasowaną koszulką. Była pewna, że większość dziewcząt od samego początku była nim zachwycona. I przynajmniej połowa zauroczona. Ale to właśnie ta Ślizgonka miała możliwość, a nawet obowiązek zaprzyjaźnić się z tym niesamowitym facetem, pokazać mu szkołę, pomóc się zaaklimatyzować.
- Hmmm? - mruknął James, kiedy przemierzali korytarz na siódmym piętrze. Już od dłuższego czasu widział, jak dziewczyna mu się przygląda.
- Nic, nic - odpowiedziała błyskawicznie, odwracając wzrok.
- Nie odzywałaś się już od kilku minut...
- Zamyśliłam się - ucięła i wskazała ręką na goły kawałek ściany. - Pokój Życzeń. Zmieni się w dowolne miejsce, którego akurat potrzebujesz. Wystarczy powtarzać życzenie w myślach, trzy razy przemierzając ten odcinek korytarza. Spróbujesz?
Chłopak skinął głową i wykonał polecenie dziewczyny. Zdumiony patrzył jak w ścianie pojawiają się wielkie drzwi z mosiężną klamką. Uchylił je, i przepuścił dziewczynę, a następnie sam wszedł. Ich oczom ukazał się średniej wielkości pokój, z fioletowymi ścianami i miękkim dywanem. Po lewej stronie znajdowało się duże łóżko, z pościelą pasującą kolorem do farby na ścianach. Na wprost, od sufitu po podłogę mieściły się półki, sięgające od jednego końca pokoju do drugiego. Wszystkie w całości zastawione najróżniejszymi książkami. Pod prawą ścianą stała szafa, wielka i wysłużona. Musiała mieć ze sto lat. W kąt wciśnięty stał fotel, którego siedzisko było bardzo zapadnięte.
- Witaj w moim pokoju - oznajmił, uśmiechając się. - Nie krępuj się - dodał, widząc jak dziewczyna posyła tęskne spojrzenie w kierunku książek.
Eileen udała się w stronę naprzeciwległej ściany. Oglądała książki, wodząc po nich palcem. Część tytułów znała ze szkoły, część z księgarni Esy i Floresy, a część była jej zupełnie obca. Wyjęła jedną pozycję z ostatniej kategorii. Książka była ciężka, z poniszczoną, czarną okładką. Otworzyła losowo na którejś ze stron. Papier był mocno pożółknięty, a atrament rozmazany. Ciężko było jej rozszyfrować jakiekolwiek słowo. Był to rękopis mający zapewne setki lat. Delikatnie odłożyła to kruche cudo i sięgnęła po kolejne. A później jeszcze jedno. Wszystkie te książki były stare i zawierały informacje o starożytnej magii... Magii, o której Eileen nie miała dotąd pojęcia.

4 komentarze:

  1. Wrrr, Annie jest taaaka irytująca. Zupełnie jak mój młodszy brat, sama zaczyna a potem ucieka z płaczem ...
    James, James, James ... Mmm, brałby... W ogóle jest taki ... no super! Chyba dziś coś ćpałam, bo nie jestem w stanie napisać nic sensownego, więc wybacz na razie. ^^
    Weny. < 3
    PS. Podziwiam Cię, 43 rozdziały?! Ja ledwo docieram do 20 o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i o to chodziło xd
      hm on się dopiero rozkręca.
      Dzięki dzięki. Sama wcześniej nigdy nie pomyślałabym, że mogę tyle napisać. Ale rozdziały są wkurzająco krótkie, więc jakoś idzie :)

      Usuń
  2. kurczę, ale Ty fajnie piszesz no ;_; XD poza tym, narzekasz że krótkie?! dobre są, bez błędów, przyjemnie się czyta. info potwierdzone przez: Andzik ;D

    a między Annie a Eileen taki zgrzyt. gorrrąco, uwielbiam to :D i pomyśleć że one bez kitu się przyjaźniły o.O

    wany kochana, czekam :3

    OdpowiedzUsuń
  3. i pomyśleć, że Eileen z Annie były przyjaciółkami o.O toż to przeciez ta druga teraz istnym złem jest XD za to James nadrabia i nim się jaram :3

    nie wiem, czemu narzekasz, że krótko jest ;p ludzie piszą i krótko, i beznadziejnie, i z błędami, a Ty piszesz wystarczająco, poza tym mega fajnie :3 no i masz swoją własną koncepcję i pomysł na fabułę, a nie jak inne, ciągle powtarzające się fanficki :D

    noo, chyba starczy mojej paplaniny :) czeekam! ;3

    OdpowiedzUsuń