poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 38

Blade światło poranka padało na ściany dormitorium i łóżko dziewczyny. Zacisnęła mocniej powieki, nie chcąc jeszcze wstawać. Czuła się, jakby spała zaledwie dwie godziny... Była gotowa poświęcić kilka lekcji, by się wyspać. Już miała naciągnąć kołdrę na głowę, kiedy uświadomiła sobie, że jej szkolna sypialnia nie ma okien i na pewno nie wpadają do niej promienie słoneczne. Serce zaczęło jej walić jak szalone, nie mogła się poruszyć. Z trudem uniosła powieki, i zerknęła w kierunku źródła światła. Dobiegało z jednego punktu po lewej stronie łóżka. I nagle zgasło. Eileen bała się poruszyć. Teraz już wiedziała, że ktoś tam był. Ktoś... Wszedł do jej dormitorium w środku nocy. Wciąż nie mogła się ruszyć, ale jej myśli błądziły w szaleńczym rytmie. Bardziej poczuła, niż zobaczyła, że postać zbliża się do niej, a po chwili usłyszała ciche kliknięcie drzwi. Ktokolwiek to był, czegokolwiek chciał... Nie zrobił jej krzywdy.

Stał nad łóżkiem dziewczyny i przyglądał się jej delikatnym rysom. Kiedy spała, wyglądała niewinnie. W przeciwieństwie do chwil, kiedy widział ją poza jej sypialnią. Wtedy była silna i niezależna. Robiła wrażenie. To dlatego temu dzieciakowi tak się podobała. Jego też obserwował. Podobała mu się, ale i tak nie potrafił się zdecydować. No tak, ta druga też była niczego sobie. Stał tak nad tą pierwszą i zastanawiał się, co takiego rudy Gryfon widział w tej drugiej. Może po prostu go pociągała? Kiedy Ślizgonka otworzyła oczy, skarcił się w duchu za nieostrożność. Światło z końca jego różdżki zgasło. Pochylił się nad dziewczyną, wypowiadając w myślach formułę zaklęcia i już po chwili zniknął za drzwiami.

Kiedy obudziła się rano, czuła się... dziwnie. Miała mgliste wspomnienie z nocnych wydarzeń i zaskakującą siłę do ponownego wzięcia życia w swoje ręce. Koniec z byciem ofiarą. Eileen odrzuciła kołdrę z łóżka, wzięła z szafy ubrania i udała się do łazienki. Kiedy z niej wyszła, dormitorium było już puste. Dziewczyna pozbierała swoje książki z różnych zakątków pomieszczenia i pobiegła na śniadanie. Tuż przed Wielką Salą zatrzymała się, poprawiła włosy i weszła do środka. Pewna siebie, jak dawniej. Wystarczająco ładna, nadrabiająca tajemniczością uczennica Domu Węża przeszła wzdłuż sali i zajęła swoje zwyczajne miejsce pośród swoich przyjaciół.
- Już myślałem, że nigdy nie wrócisz - usłyszała głos Dylana tuż przy uchu. Obdarzyła go promiennym uśmiechem.
- Stęskniłam się za Tobą - odpowiedziała, dyskretnie zerkając na niezadowoloną minę Annie. Na ten widok uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Jej kochana przyjaciółka wcale nie cieszyła się z jej powrotu. Czyżby poczuła się zagrożona?
Śniadanie minęło jej w przyjemnej atmosferze, nawet pomimo wrogości blondynki. Zjadła niewiele, zbyt była zajęta wesołymi rozmowami z Dylanem. Nie myślała o Peterze. Ani przez chwilę. Nawet, kiedy zobaczyła go wychodzącego z sali, nie poczuła tego charakterystycznego ukłucia w okolicach serca.

Lekcje minęły jej bardzo szybko, a tuż po nich wraz z Dylanem wybrała się nad jezioro. Znów byli tylko przyjaciółmi. Jak dawniej. Nic się nie zmieniło. Związek ich nie zmienił. Blondyn wciąż czuł do niej coś więcej, oboje o tym wiedzieli. Jednak o wiele lepiej czuł się jako jej przyjaciel.
Z ulgą patrzył, jak Eileen się śmieje, nawet z jego słabszych żartów. Wszyscy Ślizgoni za tym tęsknili, nawet, jeśli się nie przyznawali.
Eileen i Dylan wygłupiali się jak małe dzieci, a Annie siedziała kilka metrów dalej z innymi dziewczynami, i tylko patrzyła na nich zazdrośnie. W końcu Ślizgoni zmęczyli się, Zielonooka dziewczyna położyła się na trawie pod wierzbą i obserwowała ciemniejące niebo. Nie oślepiało tak, jak to światło, które widziała w nocy. Przed jej oczami znów pojawiło się wspomnienie ciemnej postaci. Żałowała, że nie widziała jego twarzy. Nie wiedziała skąd, ale czuła, że to mężczyzna.

Kiedy brunetka trwała tak w głębokim zamyśleniu, Dylan przyglądał się Peterowi, który przechodził właśnie obok nich. Towarzyszyła mu ładna Gryfonka. Po jej zachowaniu można było wywnioskować, że jest w nim zadurzona. Jeśli dobrze kojarzył, to dziewczyna miała na imię Lianne. Na początku roku szkolnego widywał ich razem, a później... Później w życiu Rudego pojawiła się Eileen, jakieś tam słabsze czy silniejsze uczucie do Rose, no i oczywiście uczucie Rose do niego. Czy teraz, kiedy odsunął od siebie Rose i doprowadził Eileen do głębokiej depresji, wziął się za kolejną dziewczynę? Posłał chłopakowi mordercze spojrzenie, które z pewnością nie uszło jego uwadze. Ale nie zrobiło na nim wrażenia. Bez oporu ruszył w ich kierunku, skupiając wzrok tylko na zamyślonej brunetce. Dziewczyna leżała na trawie z zamkniętymi oczami, uśmiechając się lekko. Na ten widok poczuł ukłucie zazdrości. Przez niego była w złym stanie. A teraz, zdecydowanie nie dzięki niemu, znów się uśmiechała. Dylan szturchnął przyjaciółkę łokciem, by otworzyła oczy. Spojrzała na niego zdezorientowana. Blondyn skinął głową w kierunku Petera i Lianne, Spojrzała na nich zmrużonymi oczami. Jej serce drgnęło, ale w myślach nakazała sobie spokój. Powiedziała sobie, że czasy, kiedy Peter na nią działał w ten sposób już minęły.
- Cześć - rzuciła lekko, pilnując, by jej głos brzmiał pewnie.
- Cześć... - odpowiedział Gryfon i się zawahał. Kiedy ostatnio ją widział, była zupełnie inna. A teraz na powrót stała się sobą. - Możemy pogadać?
- Teraz? Teraz chyba jesteś zajęty.
- No... Więc później. Możemy?
- Hmm... - Spojrzała na niego w zamyśleniu. - O północy, wieża Astronomiczna. Nie spóźnij się - powiedziała ostro, po czym dodała ciepłym tonem: - I pozdrów Toma.
Eileen znów zamknęła oczy, dając Peterowi do zrozumienia, że rozmowa skończona. Chłopak stał przez chwilę w miejscu, nie mogąc otrząsnąć się ze zdziwienia. Nie sądził, że aż tak bardzo cofnęli się w przeszłość. Do czasów, kiedy... Eileen go nie lubiła? Stał tak chyba o kilka sekund za długo, gdyż Lianne pociągnęła go za ramię w stronę zamku.
Brunetka uchyliła jedno oko, żeby zobaczyć, czy Gryfon już sobie poszedł. Z ulgą stwierdziła, że tak. Sama nie wiedziała jak to się stało, że z taką łatwością zbyła go, w ogóle potraktowała w ten sposób. Jednak jeszcze niedawno myślała, że chłopakowi naprawdę na niej zależy. On z łatwością o niej zapomniał. Spacerował sobie jak gdyby nigdy nic z tą blondyną z Domu Lwa. Byłby to cios w serce, gdyby nie gruby mur, którym je odgrodziła. Chociaż... Chwilami miała wrażenie, że ten mur jest... Obcy. To jednak nie zmieniało faktu, że była oburzona jego zachowaniem. Nie pozwoli się tak traktować.

Na dziesięć minut przed północą Peter wyszedł z dormitorium i skierował się w stronę wieży Astronomicznej. Szedł cicho, ostrożnie stawiając kroki. Nie chciał natknąć się na Filcha. Korytarze były opustoszałe i puste. Zupełnie ciemne, ale Gryfon nie chciał skupiać na sobie uwagi światłem. Wystarczyły mu smugi bladego światła księżyca, sączące się przez okna. Odetchnął z ulgą, stając u stóp spiralnych schodów, prowadzących na wieżę. Teraz już miał pewność, że dotrze na umówione spotkanie. Tak dawno się nie widzieli, nie rozmawiali... Przekonał dyrektora, że nie ma sensu, żeby trzymał się z daleka od Eileen. Ale wtedy było już za późno. To ona trzymała się z daleka od niego. Od wszystkich. Nigdy wcześniej ten beztroski Gryfon nie miał takich wyrzutów sumienia. Teraz po cichu liczył na to, że wszystko wróci do normy.
Kiedy wspiął się na ostatni schodek, serce mu zamarło. Eileen. Miała na sobie zwiewną fioletową sukienkę, która falowała przy każdym, nawet najlżejszym podmuchu wiatru, tak samo, jak rozpuszczone włosy. Była boso. Stała tyłem do niego. Gdyby nie był przerażony, serce zabiło by mu szybciej. Był jednak jeden problem. Brunetka stała na samym skraju blanki otaczającej wieżę. Patrzyła w dół. 


 * * *
Pewnie uznacie, że jestem podła, ale skończę z takim... niejasnym akcentem ;)
Naszła mnie taka dziwna wena i... no i jest. Pewne osoby pewnie będą chciały mnie zabić za to, że mnie nie było tyle czasu, albo za to, co się stało w tym rozdziale, ale... Nie warto ;) Jeśli pójdzie tak dalej, to będzie się działo.
Zmieniłam troszkę styl pisania... Nie wiem, czy Wam się spodoba i chyba troszkę się boję ;)
A więc... Liczę na szczegółowe komentarze, proszę? :D

5 komentarzy:

  1. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! W końcu wróciłaś! Już myślałam, że do nas nie zawitasz, a tu suprajs! : D O żeś namieszała w tym rozdziale, no nie powiem. Boże, będę mieć zawał jeśli ona skoczy! Kim był ten gościu na początku? ( Mój komentarz jest nie składny i bez sensu, tak, wiem.) Na początku już zauważyłam, że twój styl się nieco zmienił i jak się okazało to zamierzona, no paczta. Ale jest super. : D Dobra, kończę, idę spać. Dobranoc, Eve : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Super polecono mi ten blog i się nie zawiodłem, jak będzie odrobina czasu nadrobię resztę rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpis zajebisty. Dużo bardziej podoba mi się ten styl pisania od wcześniejszego. Bardzo łatwo jest ogarnąć co się dzieje. Nie dostrzegłem żadnych błędów stylistycznych, ani nawet literówek. Perfidna jesteś zostawiając taki moment bez rozwiązania. Chcę następny wpis. Czekam na następny wpis. Chcę wiedzieć co się dalej stanie nooooo. Ciekawość mnie przez Ciebie zżera od środka. Napisz coś nowego jak najszybciej noooooo. Jestem niecierpliwy i dobrze o tym wiesz :c Ja też w końcu będę musiał do pisania wrócić bo nie dasz mi żyć, prawda? Wpis cudowny i oby tak dalej. Tylko proszę, nie zostawiaj takich momentów ;_;

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiście. Kocham takie klimaty, co zresztą pewnie już wiesz. Taka zagadka, czemu ona chce się zabić. Twój blog jest jednym z moich ukochanych ♥ Ten ostatni akapit ... BOSKI ♥ Pozostaje mi czekać na wyjaśnienie ;c TYLKO SZYBKO, BŁAGAM !!!! ~Ł

    OdpowiedzUsuń
  5. :O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O:O co to ma niby znaczyc, ze ona chce niby skoczyc czy co???? WHAAAAAT??..... ale i tak nie skoczy bo jest wiecej rozdzialow i w ogole jakby umarla to by znaczylo sze koniec opowiadania heheheheheeh :3 ale biedny Peter, jakbym ja zobaczyla kogos kogo kocham tak o sobie stojacego na skraju wierzy to bym umarla :3 bo on ja kocha i chce z nia byc i ona jego tez kocha :3 ide czytac dalej :3

    OdpowiedzUsuń